Dzień 5 (23 czerwiec 2023)
Trolltunga Camping - Stavanger - Preikestolen - Kristiansand 566km + ok 8km pieszo na szlaku
Piąty dzień rozpoczął się oczywiście o świcie, kiedy to bardzo wcześnie spakowałem namiot i pozostałe rzeczy na motocykl, po czym ruszyłem w kierunku Stavanger, gdzie miałem spotkać się z kuzynem. Po drodze, oczywiście, piękne widoczki oraz jeden z najpiękniejszych wodospadów, jakie udało mi się zobaczyć. To imponujące obniżenie wody z bardzo dużej wysokości, którego zdjęcie nie oddaje w pełni - trzeba to po prostu zobaczyć na żywo.
Po raz pierwszy w Norwegii skorzystałem również z promu kursującego jako "część drogi". Wygląda to tak, że droga się kończy motocykle i samochody wjeżdżają na mały prom, który przewozi wszystkich na drugą stronę fiordu (w większości za dodatkową opłatą) i po drugiej stronie dalej kontunuowanie trasy drogą asfaltową.
Podczas podróży w kierunku Stavanger, mijając wiele różnych tuneli, miałem wrażenie, że Norwegia specjalizuje się w tworzeniu tuneli tak jak krasnoludy w powieściach Tolkiena. Najdłuższy z tuneli, przez który jechałem, miał około 15 km długości, tuż obok Stavanger (kuzyn mnie później uświadomił że niektóre z tych tuneli są płatne, na szczęście nie dla motocykli :) ).
Przed odwiedzinami u Mateusza zrobiłem krótki przystanek w samym Stavanger, w miejscu, gdzie wbite w ziemię są trzy potężne wielkie miecze. Zrobiłem kilka zdjęć, chwilę się rozglądałem, po czym ruszyłem wskazanym przez kuzyna adresem, gdzie pracował. Niestety, musiałem odmówić zaproszenia do domu, ponieważ odwiedziłem go tylko w pracy z powodu krótkiego terminu pobytu oraz planu na ten dzień, który obejmował wejście na Preikestolen. Jako ciekawostka, Mateusz zarezerwował mi prom, który wcześniej oglądałem z Kristiansand, i co ciekawe, w momencie jego rezerwacji w walucie norweskiej było znacznie taniej niż w chwili, gdy ja wcześniej sprawdzałem w euro. To mały tip na przyszłość: sprawdzaj w walucie lokalnej danego kraju, aby uniknąć konieczności przewalutowania i dodatkowych kosztów, które w tym przypadku były duże.
Po spotkaniu z kuzynem ruszyłem w kierunku Preikestolen. Dojazd na parking rozpoczynający szlak nie był już daleko, zaledwie około 40 minut od Stavanger. Dojechałem, kupiłem bilet, przebrałem się w zwykłe ubrania i ruszyłem na szlak. Jest znacznie krótszy niż Trolltunga, trwa zaledwie około dwóch godzin, ale sam szlak jest dość wymagający - umiarkowanie trudny, jak określił go mój kuzyn. W porównaniu do Trolltunga, na szlaku było mnóstwo ludzi - zarówno Polaków, jak i turystów z innych krajów.
I w końcu, po dwóch godzinach wędrówki, docieram do słynnej skalnej półki, zawieszonej ponad 600 metrów nad Lysefjorden. Co odważniejsi z siadają na jej krawędzi, aby podziwiać z góry malowniczy fiord. Widok jest niezwykle imponujący, a jednocześnie przyprawia o dreszcz - to doświadczenie z pewnością na zawsze pozostanie w pamięci.
Miałem szczęście bo trafiłem na idealne warunki pogodowe - praktycznie bezchmurne niebo o intensywnie niebieskim kolorze. Moje wrażenia z widoków na Preikestolen były jeszcze bardziej imponujące niż z Trolltungi. Posiedziałem tam około 45 minut, delektując się widokiem, robiąc zdjęcia, a następnie wróciłem na parking. Po zakupieniu pamiątek ruszyłem w kierunku ostatniego celu w Norwegii - promu.
Niestety, gdy dotarłem, było już po godzinie 22:00, a kemping, na którym planowałem przenocować, był już zamknięty, zarówno recepcja, jak i bramy. Poszukałem innego kempingu w niedalekiej odległości od promu i udało mi się znaleźć otwarty do 23:00. Zameldowałem się, rozłożyłem namiot, wziąłem szybką kąpiel, i tak zakończył się ostatni dzień mojej krótkiej wyprawy do Norwegii.
Jutro prom do Danii i powrót do domu.