czwartek, 30 lipca 2020

Chorwacja 2020 - Dzień czwarty

Drašnice-Senj 355 km

Dzień czwarty – spokojna trasa i miłe niespodzianki

Czwarty dzień mojej podróży zaplanowałem bez większych atrakcji – ot, spokojny przelot na północ Chorwacji, bliżej domu. Wczesna pobudka i start przed 7:00 stały się już moją tradycją. Poranne chłodniejsze powietrze sprzyja jeździe, bo później upał staje się nie do zniesienia.

Ruszyłem w stronę Splitu z zamiarem odwiedzenia pałacu Dioklecjana, ale widząc korki na wjeździe, szybko porzuciłem ten pomysł. Takie budowle nie są moją największą pasją, więc bez żalu ruszyłem dalej. Trasa wiodła częściowo wzdłuż brzegu morza, a później w głąb lądu. Szczerze mówiąc, nie wyróżniała się niczym szczególnym – bardzo przypominała tę sprzed dwóch dni.

Spotkanie przy moście Maslenica

Postój przy moście Maslenica okazał się momentem, który urozmaicił cały dzień. Gdy zatrzymałem się, żeby zrobić kilka zdjęć, podjechał do mnie facet z córką i zapytał, czy mówię po angielsku. Okazało się, że to pasjonat motocykli Wild Star, który zauważył mojego "Waldka" i postanowił do mnie podjechać.

Zaproponował, żebym pojechał za nim na lepsze miejsce do robienia zdjęć. Choć Waldek to nie maszyna klasy adventure, udało nam się przejechać kawałek szutrową drogą, żeby dotrzeć na mały placyk z pięknym widokiem na most i okolicę. Rozmawialiśmy chwilę – dowiedziałem się, że swój Wild Star kupił w Katowicach. Opowiadał, że w Polsce te motocykle kosztują około 5000 €, a w Chorwacji ceny sięgają nawet 8000 € i ciężko znaleźć zadbany egzemplarz.

Chorwacka gościnność i plany na przyszłość

Podczas rozmowy zapytał mnie, czy Chorwacja mi się podoba i czy zamierzam wrócić. Odpowiedziałem, że chciałbym jeszcze w tym roku namówić żonę na tygodniowy wypad z dziećmi samochodem. Na to facet wręczył mi swoją wizytówkę – okazało się, że ma apartamenty do wynajęcia. Obiecał, że jeśli się do niego zgłoszę, dostanę niezły rabat.

Czwarty dzień, choć pozornie miał być spokojny, przyniósł miłe niespodzianki. To właśnie takie momenty sprawiają, że podróże motocyklowe są wyjątkowe – nigdy nie wiesz, co lub kto czeka za kolejnym zakrętem. 😊












Z Senj na zakończenie podróży

Po emocjonujących przygodach na trasie, reszta dnia upłynęła już w bardziej spokojnym rytmie. Zdecydowałem się jechać brzegiem morza, a Waldek, choć nie jak błyskawica, zgrabnie mijał zakręty, z prawa na lewo, mile posuwając się do przodu.

Dotarłem do Senj, gdzie zaplanowałem ostatni nocleg. Na miejscu od razu skierowałem się na obiad – po całym dniu jazdy smakowało wyśmienicie! Z pełnym brzuchem, nie mogło zabraknąć chwil relaksu, więc resztę dnia spędziłem taplając się w ciepłych wodach Adriatyku.

To był naprawdę fajny, pełen wrażeń dzień, a Senj, z jego klimatem, doskonale podsumował moją podróż wzdłuż wybrzeża Chorwacji. Nocleg w tym uroczym miasteczku to idealny sposób na zakończenie tej motocyklowej przygody.





Powrót do domu i ostatnia przygoda w Chorwacji

Rano obudziłem się z myślą o powrocie do domu, a w głowie wciąż brzmiała piosenka „I’m coming home”. Niestety, ostatni wieczór w Chorwacji przyniósł mały pech. Poszedłem na plażę, zostawiłem kluczyk w kieszeni i poszedłem popływać. Po powrocie okazało się, że kluczyk wypał mi z kieszeni i zniknął.

Po dwóch godzinach poszukiwań i prób skontaktowania się z właścicielką, pomogła mi sympatyczna Chorwatka, która mieszkała w innym pokoju. Zadzwoniła do właścicielki, ale niestety nie przyjechała osobiście. Na szczęście sąsiad z pokoju obok miał taki sam klucz, więc poprosiliśmy go o pomoc. Z pomocą udało się otworzyć drzwi, co zakończyło moje perypetie.

Choć nie wszystko poszło gładko, to jednak każda podróż to również lekcja, a czasem niespodziewane przygody sprawiają, że wspomnienia stają się jeszcze bardziej wyjątkowe. I tak, mimo małych trudności, powoli zbliżam się do końca tej motocyklowej przygody.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz